Saturday, March 13, 2010

Okej, nie wiem czy jestem w stanie pisac jakis dlugich elaboratow i tak zdaje mi się ze te moje notki to takie błahostki oczywiste, cliche etc, ale dzieki mojej wspaniałomyślności, nie musicie tego wszystkiego czytac, wiec jak cos to możecie już skończyć w tym momencie bo nie sadze ze dalej będzie ciekawiej 
Anyways, for those who don’t know yet, last week I spent In Borneo- the Malaysian part and somehow we also ended up In Brunei- one of the richest and smallest countries In the world, where sultan rules the country and there is not right to vote and islam is the official religion and conduct of education (or sth like that), so I was really happy to go there, because I imagined that being really muslim and really hostile to whites and stuff but it was completely opposite. People were laid back and friendly as Malaysians. Actually, the scarves on women’s head were not seen that often so apart from amazing mosques and guys wearing these characteristics hats, you wouldn’t say it is an Islamic country and also people’s behaviour and approach to us was great- they would talk to us, greet us on the street etc. I definitely adore that!
Ponadto, mialam okres troche taki nostalgiczny i raczej sentymentalny ostatnimi czasy I nawet na poczatku wyprawy mialam takie dziwne niesympatyczne mysli, nawet nie negatywne, ale po prostu inne niz normalniej, bo normalnie to znaczy ze wszystko jest wooow, wszystko jest niesamowite etc, a tym razem na poczatku po prostu nie chcialo mi sie niczego doswiadczac i probowac etc. Ale don’t worry! Już jest po wszystkim! Po 5 godzinnych spacerach, wspinaczkach w parkach narodowych i jaskiniach, definitywnie mialam okazje oczyścić i sklarowac moje mysli, wartości, wspomnienia etc!
Wycieczka nam się bardzo udala. Chciałyśmy obie odpocząć, nie czuc zadnej presji ze musimy „odhaczac” wszystkie atrakcje turystyczne i tak wlasnie było. Oczyiwscie, można było o wiele wiecej zobaczyc, ale ja nie wierze w takie chaotyczne, zaplanowane na 2000% wypady gdzie nie ma czasu na oddech, cyka się zdjęcia ledwo co wyspanym, nie czerpiąc przyjemności z nowych wrażeń i doświadczeń. Prawde mówiąc, latwo w taka pułapkę ambitnego podróżnika wpaść, gdyz każdy w pewnym momencie jest żądny wrażeń i zobaczenia wszystkiego w jak najkrótszym czasie i za najmniejsza cene. W każdym razie tym razem się udalo i po prostu chłonęłyśmy wszystko powoli i z każdej strony i dzieki temu również po prostu tez obie się troche poznałyśmy nawzajem.
Wrociwszy z wycieczek, spotkałyśmy się ze wszystkimi innym, by podzielic się wrazeniami i roznymi spostrzeżeniami, przygodami etc. Niektórzy pojechali na Bali (w sumie większość z nich), Tajlandii lub Wietnamu. Dwie osoby nawet wyprawily się do Indii. Pare osob jadac jako dobrzy znajomi albo „best friends” w amerykańskiej wersji, wracali jako ludzie niechcący mieć ze soba za bardzo do czynienia, pelni jakichs frustracji i nieposprzatanych biznesow i kwasow miedzy soba. Ja już nad tym nie nadazam, kto z kim się aktualnie trzyma a kto już nie. Może po prostu dlatego ze na swoje zyczenie az tak nei trzymam się z nikim i nie interesuja mnie rozne roszady i dawno takich roszad nie przezywalam (w podstawowce/gimnazjum było obficie!) i chyba raczej jestem stabilna jeśli chodzi o moje znajomości.
Wybaczcie ze jakos nie jestem w stanie pisac reportażu z wycieczki. Mam niby duzo do roboty do szkoly, a w międzyczasie marnuje czas nic nie robiąc wiec przynajmniej powinnam wam poopowiadac co dokladnie robiłam, ale jakos nie mam do tego weny.
Pamiętam jedynie ze budzet i nieprzewidywalność i nieplanowość malajska weryfikowala nasze decyzje co do miejsc do zwiedzania. Sarawak o wiele mniej turystyczny niż Sabah czy tez po prostu Malaysian mainland wiec to się wiązało z tym ze nie było zadnych polaczen do parkow (trzeba było brac takse, co się wiązało z większymi kosztami niż normalnie), nie było zadnych hoteli (trzeba było hotel brac, nie było nie wiadomo jak drożej, ale mimo wszystko –zasady  ) i również nie było w ogole turystów- na to nie narzekałyśmy. Chciałyśmy zobaczyc plemiona gdzie rdzenni Orang Asli (aborygeni malajscy) przebywaja etc, ale oczywiście nikt tam nie jezdzi, bo nie ma turystow wiec nie ma polaczen do tych malych wioseczek, nie mogłyśmy wynająć skutera bo nie ma popytu, wiec troche możliwości poznawcze niszowych rzeczy były limitowane. Tylko nie odniescie wrazenia, ze jakos z tego powodu cierpie czy mam pretensje, ale tez widziałam w tym wdziek, taka szkola pokory ze nie można wszystkiego i ze nie można wszystkiego zaplanowac, bo wszystko i tak podlega weryfikacji.
Okoliczności i weryfikacja spowodowala ze po prostu wyladowalysmy w innych miejscach, m.in. Brunei! Mialam troche obawy co do tego kraju, tzn. może nie obawy, ale kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewac czy naprwade będzie tak bardzo muzułmańsko, czy może naprawde my będziemy musiały również nosic burki i te sprawy, ze naprwade czuc w powietrzu hold Allaha i sultana etc. Ze nas zaszlachtuja jeśli będziemy w bluzkach na ramiączkach chodzic etc. A co się okazalo, to nie dosc ze chodzenie w takich bluzkach okazalo się totalnie wykonalne, to rzadko widziałam kobiety w chustach na glowie. Wiaze to się z tym ze, oczywiście gdzie to i Chinole, i duza czesc populacji (300tys w calym kraju!) to Chińczycy a ponadto Muzułmanie okazali się nie az tak ortodoksyjni i radykalni. Co wiecej, niesamowicie przyjacielska społeczność (nie tylko muzułmanie, tylko w Brunei generalnie), przyjazna i tak jak w Malezji- wszystko robione na spokojnie, bez stresu, taking their time etc. Ta cala kombinacja dala w rezultacie ludzi pogodnych, pozdrawiających ciebie na ulicy, mówiących swietnym angielskim (w Malezji to roznie) i bardzo przyjaznych. No coz, po prostu swietne wspomnienia jeśli chodzi o tamtejszych ludzi.
Dobra, jakos nie klei mi się i trace wene i tez chyba musze siku i isc spac bo już polnoc nadchodzi, wiec zegnam się z wami. Mam nadzieje ze nie przynudzam az tak i ze nie usnęliście jak oglądaliście ostatnie zdjęcia, wiem ze za duzo może, ale ja nie wiem które kasowac, i może lepiej po prostu nie kasuje zadnych bo mogą się okazac „swietnymi niedocenionymi profesjonalnymi” ujeciami ;))
Buziaki!!
Borneo