Wednesday, April 28, 2010

A wlasnie w ramach porzadkowania jakis zbednych dokumentow, plikow etc (tak tak, tego wlasnie nie powinno sie robic w dzien przed egzaminem...:D), natknelam sie na ten oto plik pt "Byla sobie" i sie okazuje zepewnego dnia w maju 2007 (tak tak, TRZY lata temu) napisalam sobie to nieudane opowiadanie. nie umieszczam go tutaj z racji jego wielkich walorow literacko poznawczo cokolwiek ale tak po prostu, no. dla usmiechu i smiechu nad tym jak to gosia nieudolnie pisze :D:)


„BYŁA SOBIE”

Była gruba, brzydka i z wielkim pryszczem, który usytuowany był, chcąc nie chcąc, pod okiem. Nie wspomnę nawet o drugim, który był niekoniecznie na twarzy, a może (posługując się brzydkimi kawałami) na drugiej twarzy, tej tylnej...Jeśli chodzi o imię, to w tym momencie nie jest istotne. W każdym razie rzecz polega na tym, że nasza beczułka, która idąc przez korytarz szkolny w stylu turlająco-chwiejnym (taki miała zwyczaj, bo jej figura i aparycja ogólna na bardziej wdzięczny i kobiecy chód niestety nie pozwoliły), doznała niemałego zaskoczenia. Zawsze na korytarzu szkolnym była rozpoznawana. Więc ona sobie szła, szła, a może w jej przypadku lepiej powiedzieć pełzła-toczyła swe sadło? Trudno powiedzieć... Najobiektywniej określimy to chyba tak, że przemieszczała swe ciało w kierunku nieznanym. Trudno było przewidzieć, co zrobi tym razem. Słynęła z niesłychanego szczęścia do popełniania gaf i różnych tego rodzaju wstydliwych sytuacji. Raz ,przypadkiem rzecz jasna, uniosła swą nogę tak niefortunnie, że kończyna ta dotknęła w sposób zapewne niemało bolesny profesora, a co gorsza –dyrektora szkoły. Zawsze starała się i goniła za akceptacją innych rówieśników. Chciała pokazać, że pomimo swojej grubej tkanki tłuszczowej, potrafi podnieść wysoko nogę. Nawet i ten wyczyn musiał się źle skończyć. Cóż, życie... Nie dość, że wypadła komicznie przy innych eksponując swoje balerony (których nie brak także zapewne autorce, wierzcie mi), to później nie było aż tak komicznie, wręcz tragicznie, na dywaniku u dyrcia, który w rzeczy samej dostał nogą w raczej bolesne miejsce męskie.
Lecz wróćmy do rzeczy, które nas tutaj interesują nieco bardziej. Powiedziane już zostało, że naszej bohaterce przytrafiło się nie za wesołe situation. Jak to często bywa, ten dzień nie był także wyjątkiem (tak dobrze być nie mogło). A może i był...Zależy, z której strony byśmy na to spojrzeli. Mianowicie tegoż dnia, idąc sobie pewnym (ociężałym również) krokiem, potknęła się o rzecz relatywnie błahą- o plecak pozostawiony przez ucznia zapewne. Nie byłoby w tym nic groteskowego, gdyby nie fakt, że to właśnie ona- nasza bohaterka to uczyniła. Poleciała swoją galaretowato-tłustą figurą na nawet przystojnego chłopaka ze szkoły. Osoba ta miała zawsze powodzenia u dziewczyn (nie wykluczając JEJ ani chłopców). Pofrunęła niezgrabnie w ramiona szerokie i pewne własnej wartości... z jakim oni hukiem runęli na ziemie!! Nie rozczulajmy się nad bohaterka, bo ona miała jako tako niezłą amortyzację! Podczas gdy on, runął na plecy z prędkością i siłą huraganu. A co ona na to? Zarumieniła się bidulka i uśmiechnęła (co miała innego zrobić?). a facet na to, ledwo oddychając, wytrzeszcza oczy i wydusza z siebie: „No nie... w końcu ktoś mnie zwalił z nóg. Ej ty! Zwaliłaś mnie z nóg po prostu!! Pogadajmy o tym w weekend, co ty na to?
Bohatereczka zaniemówiła, ale szybko odzyskała umiejętność wydawania dźwięków, niestety także tych niepożądanych. Bowiem jak to się czasami zdarza- dziewczynka beknęła w niekobiecy sposób... a potem pyszny poranny obiadek ujrzał światło dzienne. Raz na wozie, raz pod wozem... czy nadal koles chciał z nia o tym pogadac w weekend? shit happens, man!! :)

Part 3




Part 2





For my dearest friendsss.






That's what im doing when i should be studying....- Im thinking about you guys and cannot wait to see youuuuuuuuuu!

Kaya... my love...


Just while im trying to put all criminology theories into my lovely brain, I realise how much I am gonna miss Kaya on my breaaad. I already decided that Im gonna give up on some clothing in order to have some kg's on my bag allowance for kaya import.... :)

Wednesday, April 7, 2010

Wooow, THE day has come. in an hour i am going to go to the airport to.... pick up my PARENTS!! oh yeah, wherever i am, they will always follow me- it is so sweet ;) so yea, there are gonna be here with for some time. i cannot wait, am a bit anxious and excited to touch and hug them physically, not only through skype :) so yea, they go even wilder than me, they don't wanna book anything for the next few days, i think we would go to indonesia or anywhere tomorrow or friday, but they told me not to do anything, we will just talk tonight and see how things are... im loving it!! :) meaning, this spontaneous attitude, so yea, i still dont know where im gonna end up tomorrow night, who knows- totally adore that!!:)

Sunday, April 4, 2010

Jeszcze publicznie nie dzieliłam się moim zdaniem na temat spoleczestwa Singapuru, ale wczoraj będąc w jednym z centrow handlowym, natknęłam się na scenke rodzajowa, tak niesamowicie przedstawiajaca sposób myslenia tutejszej społeczności.
Bowiem gdy zjezdzalam z jednego pietra na nastepne ruchomymi schodami, w pewnym momencie schody się zatrzymaly i już nie działały. Ludzie stali ogłupieni i nie wiedzieli co poczynic. Nie sadzilam ze technologia może az tak sprawic ze ludziom odlaczy się przewody miedzy neuronami aby pamiętać ze schody sa do schodzenia mimo wszystko, wiec jeśli nie działają to trzeba ruszyc nogami na dol. Oczywscie, stalo się tak, ale dobre pare sekund ludzi na siebie się patrzyli i nie wiedzieli co zrobic. I to tak mi się kojarzy z tutejsza społecznością, gdy uzywanie mozgu i „common sense” jest inaczej praktykowane przez nas jak i przez nich. Zapewne trudno to wam wyobrazic i musiałabym mnożyć przklady żebyście poczuli ten paradoks i zjawisko, ale tez nie mogłam się powstrzymac żeby przelac to na ekran komputera.
A wiec, im dluzej tutaj jestem i w jakikolwiek sposób ulegam interakcji z innymi osobnikami homo sapiens, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu (pewne niektórzy się z tym nie zgodza, ale raczej nie przejmuje się tym) ze naprawde kultura rozni się drastycznie, sposób myslenia, sposób uzywania szarych komorek albo tez i sposób zycia i wartości i cele. I nie uwazam ze to ma podloze rasowe czy kolor skory, czy geny. Ameryka i oczywiście Holandia- dwa wielkie skupiska imigrantow sa tego przykładem, ze np. moja wspollokatorka z chinskimi i koreańskimi korzeniami kompletnie nie przypomina przeciętnego Singapurczyka, mimo ze niby kolor skory taki sam i skosne oczy. Nie zgodze się również z tym, ze te roznice świadczą o wyższości jednej rasy nad druga. Pewnie niektórzy na tym bazuja swój system wartości i tym tlumacza brak integracji pomiedzy mniejszosciami etnicznymi ni tez brak małżeństw międzyrasowych.
Może wyda się to idealistyczne, choc tak nie uwazam, ale to naprawde dla mnie nie ma znaczenia jak dana osoba wyglada. Dla mnie roznice kulturowe i intelektualne sprawiaja i powoduja wiecej konfliktow czy po prostu nieporozumien prowadzacych do niechęci nizeli sam wyglad czy dane obywatelstwo.
Wlasnie doszlam do wniosku ze nie potrafie przekazac całego mojego „reasoning” od początku do konca wiec nie wiem co chciałam tym postem przekazac swiatu. No niestety, pisarka ani felietonistka to nie będę za dobra. No ale coz, jestem za to znakomita degustatorka wszystkiego co można skonsumowac bo wlasnie wpierdzielalam wszystkie składniki potrawy przed ugotowaniem jej (oj tak, czasami niecierpliwość bierze gore) i odbija mi się cebula i czosnkiem- viva makaron ze szpinakiem (w koncu to Wielkanoc i trzeba cos specjalnego jak na okoliczności azjatyckie zjesc).
Przed chwila rozmawiałam z rodzinka przez skype i widziałam się ze wszystkimi przez cudo techniki- karmerke internetowa. Niesamowite i nigdy nie będę mogla się nadziwic i okazac wdzięczności tym udogodnieniom. Ponadto, zyczono mi fajnego dyngusa na jutro, a tak naprawde od paru dobrych dni dyngusa to ja mam codziennie, wiec fajnie byloby jutro nie mieć dyngusa dla odmiany 
Wesołego jajca!!!!

I found floorball trainings!! floorball- my love, ive missed you so bad! this made my semester more colourful- full of sport spirit, sweat and power!!

Floorball!
Tioman Island- Alyssa's pictures